-Piotrek zobaczył prostytutkę najpierw w sklepie w Poznaniu (gdzie najwyraźniej pracowała, bo żegnała się z koleżanką)
- Widzieli się tylko raz w sklepie i galerii handlowej
- Nie zamienili ze sobą ani słowa, nie próbował jej podrywać, tylko ich wzrok się spotkał
- W hotelu prostytutka po wymianie spojrzeń zaproponowała darmowe pieprzenie "tu i teraz, bo nigdy więcej się już nie zobaczą", a on sam sprzedał się, że ma żonę i córkę co zainspirowało ją do szantażu
- Dziecko ze zdjęcia miało 3 lata (3 świeczki) w 2008 r. (data na zdjęciu), więc urodziło się ok. 2005, a "pieprzyli" się w 2006 r. - dodaj 9 miesięcy. Nie mógł być ojcem dziecka ze zdjęcia.
-Prostytutka zażądała 10 tys. na test DNA (wart 1300 zł co wynika z fabuły), aby wykluczyć że jej mąż jest ojcem zamiast ustalić czy szantażowany naiwniak jest ojcem. Nie wiemy czy miała męża w chwili narodzin, bo zgodnie z prawem mąż jest zawsze domniemanym ojcem.
- nie od momentu narodzin, a od momentu powiadomienia o narodzinach podejrzany o ojcostwo ma 6 miesięcy na zaprzeczenie ojcostwa (nie później niż do osiągnięcia pełnoletności przez dziecko). Piotrek mógłby legalnie zaprzeczyć, bo prostytutka w chwili narodzin nie zgłosiła go jako ojca.