Ta wersja, powstała 3 lata po publikacji powieści jest niesamowicie wiarygodną ekranizacją, głównie ze względu na czas jej powstania; wspaniale oddaje klimat książki Nalkowskiej. Wersja z '77 musi "udawać" lata 30te, podczas gdy ten oryginał pokazuje, jak było naprawdę w czasach pisarki.
Zgadzam się z Rat1993a, w nowej wersji niestety brak tego klimatu, który towarzyszył filmie z 1938 roku. Jest to genialna ekranizacja, którą bardzo wszystkim polecam. ;-)
Dodam tylko że gra aktorska nie jest piorunująca. Film sam się broni bardzo ciekawą fabułą, co do klimatu trudno zaprzeczyć w końcu to lata 30-ste.
Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że używanie słów "adaptacja" i "ekranizacja" zamiennie, jakby były synonimami, jest poważnym błędem. Istnieje naprawdę duża różnica między ekranizacją a adaptacją - pierwsza jest bardziej dosłowna, polega po prostu na przeniesieniu treści w całości na ekran, podczas gdy adaptacja jest bardziej swobodna i bardziej dowolna w odniesieniu do oryginału, pozwala na twórczą przeróbkę. Także proszę na przyszłość nie popełniać tego błędu, jeśli to nie problem ;>
Filmy to jedno a czytanie książek to coś całkiem innego. Radzę jednak przeczytać. Czytanie pobudza wyobraźnię a film to czasem gotowa, przetrawiona "papka".
wiem wiem, ale jednak nie mam czasu na czytanie, mógłbyś tylko powiedzieć czy w tym przypadku film jest choć w 80% zgodny z książką
Póki co widziałem tylko scenę końcową i nie zrobiła na nie wrażenia. Sztuczna i zmanierowana gra aktorska (Elżbieta po śmierci Zenona), no ale takie czasy...
Bardzo lubię tę adaptację, szczególnie dialogi między Zelwerowiczem a Ćwiklińską, no i Wysocką. Barszczewska gra mdło strasznie Elżbietę, mimo to uwielbiam. Co za klimat. W ogóle cenię Nałkowską, szkoda, że tak mało jest ekranizacji Jej twórczości.