Na Andrzeja Saramonowicza zawsze można liczyć. Jeden z najbardziej płodnych komentatorów
życia publicznego, trzyma rękę na pulsie. Na Facebooku napisał właśnie, co sądzi o 17-letniej
licealistce, która dogryzła premierowi Donaldowi Tuskowi: „…opier…ć ją tak, żeby jej szkolne kapcie
spadły”We wcześniejszych...
Bez polotu, bez humoru, pelen wulgaryzmow, braku akcji. Jesli takie maja byc polskie komedie to ja sie wypisuje z tego juz dzis i teraz. Tak brakuje mi Sylwestra Chęcińskiego, sp Stanislawa Bareji i Juliusza Machulskiego. Oni byli tworcami najlepszych polskich komedii. Mlodzi "tworcy" moga im ewentualnie buty sznurowac...
więcej"Jak się pozbyć cellulitu" to gniot. Może pan Saramonowicz nie powinien rozstawać się z Panem Koneckim, bo dwóch dobrych filmach i dwóch rewelacyjnych, a potem jednym średnim, które stworzyli wspólnie, Pan Saramonowicz utoczył żenującego gniota bez fabuły.
Zadęcie jego sięgnęło zenitu, widać to zwłaszcza w dodatkach...
Ten Pan pisze straszny SZIT. Tym bardziej denerwuje mnie jego obecność w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Jest jak Hołdys, obaj wypowiadają się na każdy temat. Hołdysa broni poważny dorobek (co by nie mówić - żyjąca legenda polskiej muzyki), a szczytem możliwości Saramonowicza jest lejdis i cellulit.
Dlaczego ma niska ocene? chyba dlatego, ze na filmwebie jest teraz moda nisko oceniac
polskie komedie i rezyserow co jest glupota!
Można, wystarczy spojrzeć na polskie kino.
PS Nie tylko zresztą kino: polityka, biznes, sztuka itp itd.
Po obejrzeniu wszystkich filmów, do których Andrzej Saramonowicz przyłożył rękę (w duecie z Tomaszem Koneckim, bądź w pojedynkę, jak w przypadku najnowszej produkcji) widać wyraźnie, że upodobał on sobie grupę aktorów. Rekordziści pojawili się w czterech z sześciu jego filmów (Boczarska, Kot, Kosiński, Karolak,...
A myślałam, że to człowiek, który ma coś ciekawego do pokazania.
Okazało się, że stać go jedynie na wulgaryzmy i prostackie poczucie humoru. Jeśli w ogóle można to "coś" humorem nazwać.
A myślałam, że to człowiek, który ma coś ciekawego do pokazania.
Okazało się, że stać go jedynie na wulgaryzmy i prostackie poczucie humoru. Jeśli w ogóle można to "coś" humorem nazwać.
Więc do Testosterony nawet się nie zabieram. Co, że niby kobiety trzymają sztamę, klną jak
szewc i gadają o seksie, to znaczy, że już jest fajne? Ani to śmieszne, ani błyskotliwe, akcja
ciągnie się jak flaki z olejem. Cieszę się, że polski film osiąga sukces, i nadal życzę Panu
Andrzejowi, aby tworzył, ale...